niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 1 - Ból


"Patrzę w lustro przeszłości...
Widzę twoją twarz...
Patrzę w lustro przyszłości...
Nie ma cię tam..."

By Me



    Bała się, jak jeszcze nigdy. Jej zmysły szalały, nie mogła  się na niczym skupić. Ciemność, wokół tylko ciemność. Co to było... tam... gdzieś daleko... tak odległego od miejsca gdzie aktualnie była. Czuła na swojej gołej skórze chłód podłogi... a może ściany... nie to jest podłoga. Ktoś ją rozebrał. Ale dlaczego, co się z nią dzieje ?! Szarpnęła dłońmi, które związane zostały w nadgarstkach. Nic. Próbowała wstać, lecz nie utrzymała równowagi. Zderzyła się z podłogą, boleśnie uderzając się w głowę. Łzy napłynęły do zasłoniętych materiałem oczu. Po chwili, zaczęły wsiąkać w materiał. Próbowała coś powiedzieć, lecz usta miała spuchnięte i zaschnięte. Spróbowała jeszcze raz. Lecz zaraz jej umysł, jak błyskawica przeszyła myśl, że i tak przecież nikt jej nie odpowie.  Zwinęła się w kłębek, przyciągając nogi do klatki piersiowej i niezdarnie oplatając je rękoma. Ukryła twarz w swoich ramionach. Tak bardzo się bała. Czy w ogóle ktoś jej szuka ? Czy ktoś w ogóle wie gdzie jest ? Co się z nią dzieje ? Zadrżała, gdy znikąd napłynęła fala, lodowatego powietrza. Brzęknął metal kajdan, w które były zakute jej nogi. Pomimo znikomych bandaży, które zostały na jej kostkach, twardy i zimny metal kaleczył jej skórę… Przycisnęła kolana do klatki piersiowej, zaciskając mocniej dłonie. Łzy już nie spływały, wydawałoby się, że właśnie się skończyły. Lecz,  ona po prostu odpłynęła w sen. Ciche westchnienie wypełniło pomieszczenie w którym się właśnie znalazła.
     W snach była z przyjacielem, widziała jego ciepły uśmiech, te niesamowite oczy. Takie niebieskie i wesołe. Mogłaby wpatrywać się w nie godzinami a i tak nie miałaby dość. Uwielbiała gdy patrzył na nią z tą nieodgadnioną magią. Jakby przez cały czas, coś przed nią ukrywał, chodź z całego serca chciał jej to powiedzieć. Kilka razy nawet próbowała wyciągnąć to z niego, lecz on albo odwracał wzrok lub po prostu zakłopotany szybko wymyślał nowy temat. Nieświadomie przez sen , uśmiechnęła się. Naruto... gdzie jesteś ? Czy mnie szukasz... szepnął cichutko głosik w jej głowie.
      -Tak i niedługo cię znajdę...
Głos przyjaciela był jak znak,światełko w tunelu ciemności. Chciała za nią podążyć ale nie miała sił. Tak bardzo się boje , Naruto. Jestem tak bardzo zmęczona....
      -Idę po ciebie. Proszę. Wytrzymaj, już niedługo...Nie odchudź, nie wolno ci zasnąć, jeszcze nie teraz...
Jego głos był niczym ambrozja, nieznajoma siła. Postaram się nie zasypiać...
       -Dobrze. Jak będzie po wszystkim, obiecuję, że wyjawię ci mój sekret, tylko musisz wytrzymać. Pamiętaj.
Zaśmiała się. Lecz nie odpowiedziała. Jeżeli ma nie zasypiać, potrzebuje dużo siły. Wierzyła , że wytrzyma. Dla niego, dla siebie. Nie dla sekretu. Sekret będzie nie ważny w chwili gdy on tu będzie.
Nagle poczuła dotyk na swojej skórze, ciepłe koniuszki palców, które delikatnie gładziły jej ramię. Drgnęła. Czuła jak gorąca dłoń delikatnie przeczesuje jej włosy. Zahacza o węzeł od opaski po czym powtórnie wraca na ramię. Przełknęła ślinę. Chciała coś powiedzieć, lecz strach zmieszany z ciekawością zamącił w jej umyśle. Czuła się tak nieświadomie. Przywołała się po porządku i znów przełykając ślinę spróbowała coś powiedzieć.
      -K...Kim...-słowa wydobywały się z trudem z jej krtani, zwilżyła spierzchnięte usta oblizując je – j..jesteś...-wychrypiała. Dłoń znikła. Cisza...idealna cisza. Nie wiedziała czy ten ktoś tutaj nadal jest; wyszedł ? Nie słyszała kroków. Zacieśniła jeszcze mocniej uścisk na nogach i nagle syknęła z bólu. Napinanie mięśni było najgorszym z możliwych pomysłów. Rany otworzyły się. Czuła ciepłą ciecz spływającą po jej ramionach, pachach, piersiach. Drgnęła pozwalając aby ręce bezwładnie opadły. Pieczenie i pulsujący ból. Dziwne zmęczenie znów ogarnęło jej ciało. Próbowała z nim walczyć, aby nie zasnąć. Ale nie mogła, im bardziej starała się nie zasypiać, tym owe uczucie się wzmacniało.
      -Nie wolno ci zasnąć, nie teraz....-usłyszała głos przyjaciela. Już chciała znów się postawić, gdy rozległ się nowy głos. Aksamitny baryton pieścił jej zmysły, uspokajał.
     -Nie walcz z tym... To tylko przyniesie ci ulgę.
     -N...nie...-zmęczona położyła głowę na ramieniu- nie c.. chcę...-wychrypiała
    -Ale to dla twojego dobra. – gorąca dłoń znów pojawiła się na jej skórze. Nie miała siły walczyć, nie mogła już walczyć. Dlatego zrobiła jedyną rzecz, jaką mogła zrobić.
Przepraszam Naruto... zasnęła,poddając się błogiemu uczuciu nieświadomości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz