"Odwaga to panowanie nad strachem,
a nie brak strachu....
Courage is resist fear, mastery of fear,
not absence of fear."
-Mark Twain
Odgadywanie zdarzeń minionego snu, jest jak gra w karty. Widzisz je wszystkie, ale tylko kilka, nielicznych jest odsłoniętych. One nie tworzą całości. Są po to, aby naprowadzić cię na właściwą drogę lub pozwolić ci z niej zboczyć. Pozostałe kary są...
Zaczynam je odkrywać ale nie wszystkie. Nie wszystkie prowadzą do miejsca, w którym chcę się znaleźć. Nie wszystkie są zdarzeniami sennymi. Niektóre to tak jakby wytwory mojej wyobraźni. Gdybym przez przypadek odkryła niewłaściwą...
Dotykam dłonią gładkiej strony karty.
Przed oczami mam jeden, jedyny moment snu. Praktycznie nic nie znaczący, nie dającymi wskazówki, którą drogą mam pójść. Jest niczym, w porównaniu do snu, który za wszelką cenę chcę odzyskać. Dlaczego... Sama do końca nie wiem. To jest wewnętrzna potrzeba, która popycha mnie do tego. Cichy szept, nieustannie powtarzający dwa słowa – zrób to.
Nie umiem w tej chwili zachować spokoju, ręce drżą mi lekko, jakby chciały ostrzec przed złym wyborem. Czuję się jak biedny gracz rosyjskiej ruletki. Wiem, że nie mam nic, nie mam czym obstawiać. A jednak gram dalej. Gram, chodź wiem, że nie wygram. Kiedy broń skierowana jest nagle na mnie przez moje ciało przepływa obezwładniający prąd, zimny pot oblewa mnie jak kubeł zimnej, nie... lodowatej wody. Mam do wyboru obstawiać dalej lub sprawdzić jak bogate jest moje szczęście...
Zabieram dłoń z karty tak energicznie, jakby kopnął mnie prąd, choć... tak się nie stało. Czuje dziwne odrętwienie w dłoni i pulsujący skurcz, każdego włókna mięśniowego. Owe uczucie powtarza się,gdy kładę dłoń na kolejnej karcie...
Odsłonić...
Nie odsłonić...
Gdzieś tam, daleko w podświadomości, przypomina mi się obraz starej kobiety, która postawiła mi tarota gdy odwiedzaliśmy jedną z wiosek, podczas wykonywania misji. Pamiętam doskonale wyraz jej twarzy i niechęć do odkrywania ich... bo wie... co takiego strasznego skrywają, złowieszczo ozdobione karty. Jej głos wtedy był zachrypnięty i skrzeczący, jakby każde słowo, przynosiło jej ogromne cierpienie. Prosiła mnie... niemalże błagała, abym rzuciła to wszystko,uciekała daleko... daleko stąd. Tam gdzie nikt mnie nie znajdzie. Abym opuściła rodzinny dom, przyjaciół... wszystkich i uciekła.
Nie zrobiła tego,wydawało mi i nadal wydaje mi się to absurdalne. Nie będę uciekać. Już nie...
Biorę głęboki wdech, powietrzem przesiąkniętym niewyraźnym zapachem. Drażni moje nozdrza, sprawiając, że każdy oddech przypomina pochłanianie płomieni, żywych płomieni, płonących w moim ciele...
Odkrywam kartę....
Obraz zaczyna kształtować się w oślepiająco białym świetle. Zakrywam oczy, chcąc je uchronić. Z obu wypływają łzy. Dlaczego u licha płaczę ? Szybko wierzchem dłoni je ocieram, lecz wypływają kolejne. Łzy są oznaką słabości, zatracenia w uczuciu, którego ja już nie mam.
I po prostu, jak gdyby nigdy nic, znajduję się tu... To nie jest mój sen, to nie wspomnienie ani fantazja. Jest to pogranicze między fantazją a snem. O dziwo, pamiętam to. Gdy pojawiła się ta wizja, miałam około 12 lat. I było to stworzone z ... do ... Pamiętam każdy szczegół z tej jakże nieprzenikliwej wizji...
Dość! Nie chce tego pamiętać. Nie ma takiej potrzeby. Mimo to, nie odwracam wzroku,nie odwracam karty. Patrzę chłonąc fałszywy widok, który nic dla mnie nie znaczy. Nie czuję sentymentów, bólu czy zdrady. Nie ma nic...
Zakrywam kartę...
Ten obraz prześladował mnie przez kilka następnych tygodni. Był niczym zabójca,który schwytał swą ofiarę w sidła. Torturował w każdej, nadarzającej się okazji, aż do utraty przytomności.
Ale nie zabijał.
Po zbudzeniu, cała zabawa zaczynała się od początku... I tak trwa to do póki nie wygra on lub Ja...
Ostatecznie odniosłam sukces, cena była bardzo wygórowana ale... już wiem , że to tylko wyobrażenie, dające niepotrzebne nadzieje. One są dla głupców. Nic nie znaczą,a ranią najmocniej.
Było fikcją, tak jak każda, fikcyjna postać z książki.
Zakrywam kolejną kartę, wiedząc, że nie ma za nią, tego czego szukam. Wspomnienie było bezcenne... jednak w tej chwili nic nie znaczące, ale zatrzymam je. Kiedyś,kiedy będę musiała wybiec w przyszłość i stawić jej czoła, wybiec jej naprzeciw zamiast skryć się w cieniu przeszłości.
Biorę kolejny wdech i wyciągam rękę w stronę kolejnej losowo wybranej karty.
Tym razem nie ma oślepiającego światła. Nie ma łez ani ....
Pojawia się nikły cień mnie samej, leżącej na zimnej, betonowej ławce. Z łzami spływającymi powoli po policzkach. To nie jest bujda. To wspomnienie... Ten okres to jak początek końca mojego istnienia... Nie ma już nic...
Zakrywam kartę sprawiając, że obłok wydarzenia zanika sprzed moich oczu.
Wzdycham cicho nie zabierając dłoni z barwnych wypukłości karty. Chyba tracę nadzieję.Jeżeli jakakolwiek nadzieja we mnie została, jeżeli kiedykolwiek ją miałam.Czuję się zmęczona, chodź wcale nie powinnam. Dlaczego tak jest ?
Zaczynam odczuwać tkliwość co do swojej osoby...
Rozglądam się zbłąkanym wzrokiem wokół siebie. Czego szukam ? Nie wiem. Chyba czegokolwiek. Jakiegoś znaku, zarysu, śladu...
Czegokolwiek.Byleby to coś , pomogło mi znaleźć to, czego szukam.
Wokół mnie tysiąc a może miliard rozsypanych kart. Odwróconych. Każda odpowiada osobnej myśli, wspomnieniu, fantazji, śnie... Obdzielone a jednak i tak czymś połączone...
Ale gdzie jest ta,której szukam. Błędnym wzrokiem, przesuwam po kartach. Szukam, lecz już tylko fantazyjnie.
Znów opadam,powoli tonę w otchłani własnego zapomnienia. Marzę aby wstać, złapać oddech i uciec... Ale dokąd ? Skoro to wszystko jest we mnie...
Dostrzegam ją, wysoko, oddalona ode mnie na wyciągniecie ręki. Skrytą w ciemnościach. Lecz wiem, ze to jest właśnie ta której szukam... obok niej dostrzegam drugą... Wstaję i podchodzę do nich... Która to jest ta właściwa ? Patrzę w ich zaszklone lico widząc siebie samą. Wspomnienia i fantazje, które jeszcze iskrzą, teraz szklą moje oczy. Nie.. nie mam zamiaru płakać. Muszę wybrać... Zamykam oczy i na oślep wyciągam rękę... Prawa czy lewa...lewa czy prawa...
Sięgam po jedna,jedyną i wiem, że znalazłam swoją własną apatie...
Pociągam za spust broni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz